Nie widziałem nigdy ani kawałka Muru Berlińskiego. Dwadzieścia lat temu miałem jedenaście lat, chodziłem do piątej klasy szkoły podstawowej. Pamiętam oba niemieckie państwa: NRD i RFN, jak dziwiłem się czemu Niemcy mają dwa. To wówczas było dla mnie niejasne. Przypominam sobie informacje z telewizji o wydarzeniach związanych z burzeniem tego Muru. Gdzieś to do mnie docierało, ale na pewno wówczas nie rozumiałem wagi tego, co się działo. Wyraźniej odbierałem wydarzenia w Polsce.
Zarejestrowałem zmianę. Może nie potrafiłem precyzyjnie określić tego, co kryje się pod określeniem "komuna", bo jako dziecku to do niczego nie było potrzebne. Jednak odczuwałem doniosłość przemiany Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Rzeczpospolitą Polską - np. wraz ze zmianą nazwy właśnie oraz godła. Może bardziej uchwytne były dla mnie te zewnętrzne przejawy przemian ustrojowych (podczas wyborów ciekawiły mnie ulotki), pewnie umysł jedenastolatka nie jest w stanie przyjąć istoty ważnych wydarzeń wyrażanych mądrymi i trudnymi słowami.
Tak samo nie było już NRD i RFN tylko Niemcy. Mur musiał runąć. Coś musiało się zmienić. Bo nie było tak, jak być powinno. Taka była wola jednego narodu, by żyć w jednym państwie, bez żadnych murów.
Checkpoint Charlie na pocztówce i kontekst Muru Berlińskiego skojarzył mi się od razu z tegoroczną wyprawą do czeskiej Pragi, a dokładniej z przekroczeniem polsko-czeskiej granicy. Gdzie pozostały resztki po granicznych zabudowaniach, a na fakt przebiegania w tym miejscu granicy państwowej wskazują jedynie znaki drogowe. Chodzi o to, że tak może być, że jest to możliwe. Przekraczając granicę województw raczej nikt nie przywiązuje do tego najmniejszej wagi, poza może tym, kiedy rzucą się w oczy różnice w charakterystyce zabudowy, zmiana krajobrazu, czy - prozaiczniej - stanie nawierzchni drogi ;) Teraz można podobnie jadąc do innego kraju. Czy dziesięć lat temu można by to sobie wyobrazić? Uznać to za możliwe? Czy dało by radę wtedy powiedzieć: "za dziesięć lat tak będzie?"
Najważniejsze - obyśmy do tego, co było, nigdy nie wrócili. Może to zbyt pobożne życzenie, ale przynajmniej niech nie powstaną nowe mury w miejscach, w których już kiedyś jakieś były.
W miejscu, gdzie jeszcze dwadzieścia lat temu ludzie celowali do siebie z broni, dziś mierzą w swoim kierunku obiektywy aparatów fotograficznych. To jest zmiana na lepsze.
Znaczek:
Polacy Tag
6 komentarzy:
Zdecydowanie na lepsze... i oby tak juz pozostalo,ze jedynym "narzedziem" skierowanym na nas bedzie aparat;)
ps. podoba mi sie Twoje nazewnistwo tytułów ;)
Nazewnictwo miało byc :P
Ja nie mogłem też tego za bardzo pojąć kilka lat później. Dlaczego dwa państwa połączyły się w jedno, podczas gdy Czechosłowacja dzieli się na dwa.
super pocztówka!
a historia... czasami jest dziwna...
Jeśli chodzi o podziały i połączenia państw to można dodać do tego Jugosławię. Pamiętam miesięcznik "Poznaj świat", w jednym z jego numerów była na ostatniej stronie okładki zamieszczona mapa Jugosławii (w całości, przed podziałami). Bawiłem się wtedy na tej mapie w wojnę, że poszczególne republiki tworzą swoje własne państwa. Przypomniałem o tym sobie, kiedy później doszło tam do ruchów wyzwoleńczych, i zestawiłem dodatkowo z zasłyszaną informacją o ludziach, którzy celując palcem w mapę wywołują we wskazanym miejscu jakiś kataklizm, wojnę czy coś podobnego, wkręcając w ten sposób sobie, że doprowadziłem do wojny w Jugosławii. Ciekawe, że bawiłem się też na mapie w atlasie w bombardowanie miast, w tym również Nowego Jorku... Dziwne są to rzeczy, że narody są zmuszane do dzielenia się lub łączenia wbrew własnej tożsamości i przynależności terytorialnej.
Ps. Dziękuję Cleo :) Tytuł ma dla mnie duże znaczenie.
Czasem tytuł wyraza wszystko ;)
Prześlij komentarz